Dzięki piwnej rewolucji polscy chmielarze starają się dogonić rynek piw rzemieślniczych.
W porozumieniu z Instytutem Upraw, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach powstaje nowa odmiana chmielu, oraz do łask wracają dawne odmiany, które odeszły w ostatnich latach w zapomnienie. Tak więc w tym roku będą pierwsze zbiory nowej odmiany chmielu Puławski, który będzie chmielem aromatycznym. Odratowano odmianę Iunga (chmiel goryczkowy), a w tym roku głównie skupiono się na Oktawii (aromat zielonego jabłka z cytrusowymi nutami). W planach IUNG jest wskrzeszenie odmian Izabella i Tomyski.
Mam nadzieję, że wkrótce doczekamy się naprawdę ciekawej polskiej odmiany chmielu. Aczkolwiek nie ma co się łudzić, że dorównamy chmielom amerykańskim. Niestety mamy zbyt mało słonecznych miesięcy. Oby polscy chmielarze wkrótce nas pozytywnie zaskoczyli.
czwartek, 30 lipca 2015
poniedziałek, 20 lipca 2015
Czemu tak długo piliśmy kiepskie piwo?
Do takiej tematyki posta nakłoniły mnie ostatnie przemyślenia dlaczego właściwie przez tyle lat piliśmy lagery. Jestem poniekąd dzieckiem piwnej rewolucji, ponieważ kiedy ona wystartowała, to ja kończyłam 18 lat i mogłam już legalnie pić piwo, i to te dobre. Wcześniej, jak to prawie każdy podrostek czasem dostąpił zaszczytu kosztować zakazanego. I smakowało, wyśmienicie- bo nowe i nie wolno. Ale wracając do tematu: czemu piliśmy praktycznie w każdym wydaniu to samo? Kiedy uprawa zbóż i chmielu nie jest czymś niecodziennym. Tym bardziej dla mnie, pochodzącej z Lubelszczyzny, gdzie uprawy chmielu można spotkać niemal co krok. Moim zdaniem winny jest temu PRL.
W średniowieczu piwo było jednym z podstawowych, o ile nie najbardziej podstawowym napojem. Podstawowe piwa nie były chmielone, miało małą zawartość alkoholu. Z czasów średniowiecza znany jest już browar w Grodzisku Mazowieckim ważący powracający do łask "polski szampan"- czyli grodziskie. Były też browary w Lwówku Śląskim, Świdnicy czy Kościanie.
Później piwo tylko zyskiwało na popularności i w epoce nowożytnej piwo pili przedstawiciele wszystkich stanów. Mieli wtedy do wyboru wiele gatunków. Pszeniczne, jęczmienne, piwa ciemne- znane w Europie Jopejskie z Gdańska, któremu przypisywano właściwości lecznicze, przypominające dzisiejsze portery, wąchockie, łowickie, ujazdowskie, rawskie i biłgorajskie. Grodzisz cieszył się niesłabnącą popularnością, chętnie spożywany na dworze królewskim Zygmunta III Wazy. Sprowadzano piwa angielskie, niemieckie. Pisano o nich poematy.
Rozbiory niestety przyczyniły się do upadku wielu rodzimych marek. Polska została zalana obcymi piwami, chętnie pijano piwa angielskie i bawarskie. Po I wojnie światowej nasz rynek piwowarski nieco podniósł się z kolan i mimo problemów z surowcem ważono coraz więcej piw. Aż do momentu wybuchu II Wojny Światowej, gdzie wiele browarów zostało zniszczonych przez działania wojenne i okupację. A potem nastał czas, który w tym wszystkim najbardziej mnie interesuje, a znalezienie informacji o tym, co ważono jest dość kłopotliwe, bo jest naprawdę niewiele informacji i to bardzo zwięzłych. Ważyły wtedy znane nam wszystkim browary takie jak Warka, Leżajsk czy Łomża. Znane z lagerów.
Początkowo wyszłam z założenia, że oczywistym jest problem z bardziej "finezyjnym" surowcem. Państwo nałożyło normy i zapewne nie można było sprowadzać ciekawszych chmieli, czy piw ze "złego zachodu". Przez kilka wieczorów szukałam informacji, aby swą tezę poprzeć, czy nawet obalić. Niestety nic ciekawego nie znalazłam. Jeśli jeszcze znajdę- zedytuję posta!
Smutne jest to, że staropolskie tradycje związane z piciem piwa zostały zaprzepaszczone na długie lata. Niestety dalej wiele osób tkwi w marazmie bezpłciowych piwek.
Myślę, że właśnie przeżywamy drugi renesans, i to wręcz dosłownie, na krajowym rynku piwowarskim. Liczę na to, że Polacy wrócą w tej dziedzinie do tradycji i będą wybierać tylko dobre piwa, a PRL-owski czar nijakości odejdzie w zapomnienie.
W średniowieczu piwo było jednym z podstawowych, o ile nie najbardziej podstawowym napojem. Podstawowe piwa nie były chmielone, miało małą zawartość alkoholu. Z czasów średniowiecza znany jest już browar w Grodzisku Mazowieckim ważący powracający do łask "polski szampan"- czyli grodziskie. Były też browary w Lwówku Śląskim, Świdnicy czy Kościanie.
Później piwo tylko zyskiwało na popularności i w epoce nowożytnej piwo pili przedstawiciele wszystkich stanów. Mieli wtedy do wyboru wiele gatunków. Pszeniczne, jęczmienne, piwa ciemne- znane w Europie Jopejskie z Gdańska, któremu przypisywano właściwości lecznicze, przypominające dzisiejsze portery, wąchockie, łowickie, ujazdowskie, rawskie i biłgorajskie. Grodzisz cieszył się niesłabnącą popularnością, chętnie spożywany na dworze królewskim Zygmunta III Wazy. Sprowadzano piwa angielskie, niemieckie. Pisano o nich poematy.
Rozbiory niestety przyczyniły się do upadku wielu rodzimych marek. Polska została zalana obcymi piwami, chętnie pijano piwa angielskie i bawarskie. Po I wojnie światowej nasz rynek piwowarski nieco podniósł się z kolan i mimo problemów z surowcem ważono coraz więcej piw. Aż do momentu wybuchu II Wojny Światowej, gdzie wiele browarów zostało zniszczonych przez działania wojenne i okupację. A potem nastał czas, który w tym wszystkim najbardziej mnie interesuje, a znalezienie informacji o tym, co ważono jest dość kłopotliwe, bo jest naprawdę niewiele informacji i to bardzo zwięzłych. Ważyły wtedy znane nam wszystkim browary takie jak Warka, Leżajsk czy Łomża. Znane z lagerów.
Początkowo wyszłam z założenia, że oczywistym jest problem z bardziej "finezyjnym" surowcem. Państwo nałożyło normy i zapewne nie można było sprowadzać ciekawszych chmieli, czy piw ze "złego zachodu". Przez kilka wieczorów szukałam informacji, aby swą tezę poprzeć, czy nawet obalić. Niestety nic ciekawego nie znalazłam. Jeśli jeszcze znajdę- zedytuję posta!
Smutne jest to, że staropolskie tradycje związane z piciem piwa zostały zaprzepaszczone na długie lata. Niestety dalej wiele osób tkwi w marazmie bezpłciowych piwek.
Myślę, że właśnie przeżywamy drugi renesans, i to wręcz dosłownie, na krajowym rynku piwowarskim. Liczę na to, że Polacy wrócą w tej dziedzinie do tradycji i będą wybierać tylko dobre piwa, a PRL-owski czar nijakości odejdzie w zapomnienie.
poniedziałek, 13 lipca 2015
The Lumberjack, czyli Rye American Stout z Brokreacji.
Kolejnym piwem które poddałem recenzji jest "The Lumberjack" z browaru Brokreacja
Jest to Rye American Stout...ale co będę się rozpisywał, najlepiej o tym piwie opowiedzą sami twórcy: "Drugim naszym piwem jest The Lumberjack:
Cyferki: Ekst. 16, Alc. 6,7 % obj., IBU: 70
The Lumberjack to rasowy amerykański żytni stout. Piwo o ciemnobrunatnej barwie nadanej przez czekoladowe i palone słody z wyraźną goryczką, kontrowaną żytnią oleistością. W aromacie nuty kawowe i czekoladowe przeplatają się z cytrusowymi i żywicznymi akcentami amerykańsiego chmielu.
Dewiza: Black colour, hoppy heart.
Skład: woda, Słody Pale ale, żytni, chocolate rye, chocolate wheat, carafa special typ II, chmiele Tomahawk, Citra, Simcoe, drożdze us-05. Piwo niepasteryzowane i niefiltrowane." ( źródło )
Piłem już wszystkie piwa z browaru Brokreacja i śmiało mogę stwierdzić że to jest najlepsze. Dawno nie piłem tak zbalansowanego stouta. Niewiele można mu zarzucić, ale o tym za chwilę.
Piana: drobnopęcherzykowa w kolorze ciemno-beżowym.
Barwa: całkowicie czarna, bez rubinowych refleksów
Aromat: główne nuty to kawa, gorzka czekolada, cytrusy, żywica, nafta, aromat ciasteczkowy, lekki rozpuszczalnik po ogrzaniu. Ogólnie aromat bardzo przyjemny i słodki, jedyne co mam do zarzucenia to za mało cytrusów ale podejrzewam że tak samo jak w przypadku piwa "The Butcher" jest to problem technologiczny
Smak: pierwsze co uderza to idealna oleistość pochodząca od żyta, bardzo przyjemna, wręcz kremowa, "smak kawy" cytując Pana Wszywkę, bardzo wytrawne lecz za razem pełne, lekka ostrość kontrastująca z delikatną konsystencją, goryczka lekka do średniej( nie pozostaje, a uderza...idealnie)
Temu piwu daje 8/10
Zastrzeżenia:
-piwo mogłoby być bardziej cytrusowe w aromacie, ale jak wspomniałem wcześniej występuje tu ten sam problem technologiczny co w przypadku "The Butcher"
Pochwały:
-ogromny plus za design okładek
Mogę śmiało polecić to piwo, na pewno kiedyś do niego wrócę.
niedziela, 12 lipca 2015
''Pallicho'' czyli CDA z browaru Waszczukowe.
"Cascadian Dark Ale jest nowym stylem amerykańskiego ALE, rozpowszechniony głównie na terenach tzw. Kaskadii, czyli północno zachodnich Stanów i południowo-zachodniej Kanady (północna California, Oregon, Washington State, British Columbia). Jest to bardzo mocne, mocno chmielone i bardzo ciemne "IPA" z chmielami pochodzącymi z rejonu Kaskadii: Cascade, Chinook, Centennial, Columbus, Warrior, Amarillo. Słody: Pilsner lub 2-row, Crystal lub karamelowy, z dodatkiem Carafa, czekoladowy, lub palony. Zacieranie jednostopniowe, zwykle 60 min w 65-66°C.
Piwo to jest ciemne, ale jednocześnie lekkie w smaku, ze stosunkowo małymi ilościami słodów Crystal (lub Caramel), lub słodu czekoladowego lub palonego.
Czym się różni Cascadian Dark Ale od innych mocnych, wysoko chmielonych i ciemnych piw np. Robust Porter czy Imperialny Stout? Stouty mają charakter słodów palonych, a w porterach wyraźnie czuje się słody czekoladowe. W CDA można znaleźć podobne smaki, lecz w bardzo małych ilościach. Za to bardziej wyczuwalny jest charakter chmieli, podobnie jak w IPA." - definicja zapożyczona( źródło )
Dziś testuje piwo z browaru Waszczukowe o nazwie "Pallicho" jest to Cascadian Dark Ale.
Waszczukowe nie jest nowym browarem( w porównaniu np do Tenczynka) dlatego od razu pozwolę sobie przejść do rzeczy.
Dane techniczne:
Ekstrakt: 15,7 BLG
Alkohol: 6,4%
Skład: woda, słody: jęczmienne, pszeniczne, żytni czekoladowy, karmelowy, palony, zakwaszający, chmiele: Zeus, Equinox, Cascade, Sorachi Ace, Citra, Amarillo drożdże: Wyeast 1056 America Ale.
Uwarzone w Pivovaria(Moniuszki 26, Radom)
Barwa: "Czorna jak ziemia."- cytując gwiazdę internetu Pana Wszywkę, bez rubinowych refleksów.
Piana: różno- pęcherzykowata, głównie drobno i średnio, na początku ładnie zalega na szkle po kilku minutach przestaje zalegać, łatwo się tworzy przy nalewaniu zgodnie ze sztuką, dość szybko opada mianowicie po około 3-4 minutach.
Aromat: główne nuty zapachowe to, zgodnie z kolejnością: kawa, paloność, cytrusy, gorzka czekolada, nieco łagodniej karmel, rodzynki w czekoladzie.
Po ogrzaniu się głównie kawa, o wiele mniej cytrusy które nie wiedzieć czemu giną w aromacie w przeciągu kilku minut pozostawiając po sobie jedynie nie wielki ślad. Po około 7 minutach występuje lekki aromat drożdżowy, po 10 lekki diacetyl.
Z chmieli zastosowanych do tego piwa najbardziej wyraźna jest Eqinox, Amarillo, Citra.
Smak: kawa, goryczka średnia, brak ostrości od żyta, na pograniczy półwytrawnego i półsłodkiego, odpowiednia konsystencja płynu( rozwodnienie nie występuje), gorzka czekolada bardzo mocno wyczuwalna, potęgująca się gorycz po kilku minutach od otwarcia piwa, bardzo karmelowe po 10 min od otwarcia.
Powiedziałbym że gdyby nie aromat karmelowy na końcu że piwo jest bardzo dobre, stylowe, aromaty kawy przeplatane z gorzką czekoladą i cytrusami, jak najbardziej wpisują się w moje upodobania.
Z całą pewnością mogę polecić to piwo.
W mojej opinii
Na zdrowie
Rafał Stec
"Lager" browar Tenczynek.
Pierwszym piwem które poddam recenzji na blogu jest Lager z browaru Tenczynek.
Browar ten został otwarty 19 czerwca 2015r. Z moich informacji wynika iż premierowym stylem piwa było nie powalające aromatami marcowe. Do szerokiej dystrybucji zaś oddano Lager.
Miałem go przyjemność degustować wczoraj.
Browar ten został otwarty 19 czerwca 2015r. Z moich informacji wynika iż premierowym stylem piwa było nie powalające aromatami marcowe. Do szerokiej dystrybucji zaś oddano Lager.
Miałem go przyjemność degustować wczoraj.
Pierwsze wrażenia estetyczne dotyczą samej butelki. Kapsel jest wyjątkowo ładny, a rozdzielczość naniesionej nań grafiki zadowalająca. Trochę gorzej jest z estetyką samej etykiety. Sam dobór barw i czcionek jest jak najbardziej ok. Z umiejscowieniem informacji jest już trochę gorzej. Możecie nie podzielać mojej opinii ale jako że jestem estetą, przeszkadzają mi takie drobiazgi i często się czepiam. Np.: umieszczenie na froncie większej z okładek kodu kreskowego czy 500 ml na części okładki przy szyjce butelki rzuca się od razu w oczy i nie sprawia to dobrego wrażenia. Gdyby te drobiazgi zostały poprawione było by znacznie lepiej.
Przejdźmy zatem do samego piwa, jest to lager o ekstrakcie 12.1% , zawartość alk. na poziomie 5,2%. Jest zatem dość wysoko odfermentowany, co na początku mnie zmartwiło.
Aromaty które łatwo wyczuć tuż po przelaniu piwa do szkła to skórka od chleba, biszkopty, ciastka, słowem słód czyli tak jak powinno być. Nie wyczułem w tym piwie chmielu.
Przejdźmy zatem do samego piwa, jest to lager o ekstrakcie 12.1% , zawartość alk. na poziomie 5,2%. Jest zatem dość wysoko odfermentowany, co na początku mnie zmartwiło.
Aromaty które łatwo wyczuć tuż po przelaniu piwa do szkła to skórka od chleba, biszkopty, ciastka, słowem słód czyli tak jak powinno być. Nie wyczułem w tym piwie chmielu.
Piana drobna, ciężka do utworzenia(musiałem lać piwo z dużej wysokości około 25 cm) i bardzo nietrwała, lasing nie występuje. Barwa piwa jest bardzo ładna, słomkowo-bursztynowa, piwo jest klarowne.
Smak nie powala. Pierwszym co poczułem była za duża słodycz i wodnistość tego piwa. Gdyby to piwo nie było wodniste, słodycz nie byłaby tak zauważalna, a sam trunek łatwiej by się sączyło.
Nasycenie piwa nie było ani za duże, ani za małe. Było dobre.
Alkohol w piwie nie był wyczuwalny, łatwa to zwietrzenia była zaś wodnistość piwa, co nie powinno dziwić przy takim odfermentowaniu.
Picie tego piwa nie było złym przeżyciem, nawet dałbym mu 5/10 gdyż nie jest złe szczególnie w odniesieniu do ceny.
To piwo plasuje się między piwem koncernowym, a całkiem dobrymi lagerami jak Pierwsza Pomoc browaru Pinta czy Toporek browaru Bojanowo.
Podsumowując jest to piwo które nadaje się na grilla kiedy i tak dym zabija aromaty które moglibyśmy wyczuć, nie zapewnia zaś przeżyć sensorycznych.
5/10
Na zdrowie,
Rafał Stec
Smak nie powala. Pierwszym co poczułem była za duża słodycz i wodnistość tego piwa. Gdyby to piwo nie było wodniste, słodycz nie byłaby tak zauważalna, a sam trunek łatwiej by się sączyło.
Nasycenie piwa nie było ani za duże, ani za małe. Było dobre.
Alkohol w piwie nie był wyczuwalny, łatwa to zwietrzenia była zaś wodnistość piwa, co nie powinno dziwić przy takim odfermentowaniu.
Picie tego piwa nie było złym przeżyciem, nawet dałbym mu 5/10 gdyż nie jest złe szczególnie w odniesieniu do ceny.
To piwo plasuje się między piwem koncernowym, a całkiem dobrymi lagerami jak Pierwsza Pomoc browaru Pinta czy Toporek browaru Bojanowo.
Podsumowując jest to piwo które nadaje się na grilla kiedy i tak dym zabija aromaty które moglibyśmy wyczuć, nie zapewnia zaś przeżyć sensorycznych.
5/10
Na zdrowie,
Rafał Stec
Subskrybuj:
Posty (Atom)